Domyślam się, że ta mało przyjaźnie brzmiąca nazwa jeszcze mniej mówi o
produkcie, który się za nią kryje. A szkoda, bo śmiało, mimo że mamy
dopiero luty mogę z czystym sumieniem przyznać tryptofanowi miano
produktu roku.
Na początku - co to? Patrząc od czysto laickiej strony
tryptofan to tabletki, które możemy kupić w sklepach z odżywkami i ze
zdrową żywnością. Cena nie jest wygórowana - najtańsze produkty Scitec
Nutrition możemy dostać już za 30 zł za 60 tabletek przy odrobinie
szczęścia na allegro.
Po wtóre - po co/na co to brać? Tryptofan jest białkiem
występującym w pożywieniu, bierze udział w kluczowych procesach w
organiźmie. Śladowe ilości występują w większości produktów białkowych. Tryptofan jest budulcem który nasz organizm przetwarza na dwie ważne substancje - serotoninę i melatoninę. Serotonina
jest zwana często hormonem szczęścia, niedobór może objawiać się w
rozdrażnieniu i ogólnym obniżeniu samopoczucia. Większość
antydepresantów działa poprzez modyfikację obiegu serotoniny - tak aby
zwiększyć jej poziom. Melatoniny chyba nie muszę przedstawiać - bardzo
często reklamowane są melatoniny w tabletkach, jako produkt na
zasypianie.
Trzecie - jak to działa? O ile możemy kupić melatoninę w
tabletkach i z tego co wiem działa podobnie jak sam tryptofan, o tyle
antydepresanty działają trochę inaczej. O ile tryptofan dostarcza
budulca, z którego organizm poprzez bardziej złożony proces jest sam w
stanie wyprodukować serotoninę, o tyle większość antydepresantów działa
na dalszych stadiach poprzez modyfikację obiegu serotoniny. W sporym
uproszczeniu porównam to do ogrzewania budynku... No więc tryptofan jest
jak dołożenie węgla do pieca (rozkręcenie na maks kaloryfera), nasz
organizm dostaje sporo budulcu, z którego może sobie wyprodukować na
swoje potrzeby więcej serotoniny jeśli potrzebuje, antydepresanty
działają jak zamknięcie i uszczelnienie okien, ciepła więcej nie będzie
ale mniej ucieknie, zatrzymują już zgromadzoną serotoninę na dłużej
modyfikując jej obieg w mózgu.
Quattro - historia. Tryptofan był do końca lat 80. szeroko
używany za oceanem jako lek nasenny i na lżejsze stany depresyjne, na
długo przed wprowadzeniem na rynek popularnych dziś antydepresantów. Sam
związek nie jest opatentowany, ponieważ występuje naturalnie w
żywności.
Po raz pierwszy został wyizolowany z białka mleka w 1901 roku przez Fredericka Hopkinsa (Nobel 1929 za wyodrębnienie witaminy A). W
1990 pewna japońska firma wyprodukowała na rynek amerykański partię
tryptofanu skażoną groźną bakterią. Kiedy pojawiły się zgony wśród osób
zażywających agencja FDA zakazała stosowania tryptofanu, pokryło się to
(przypadek?) z premierą najsłynniejszego antydepresantu - Prozacu, który
szybko wszedł w powstałą lukę na rynku. Po aferze okazało się, że winny
nie jest sam tryptofan jako związek a niezachowanie standardów higieny
przy produkcji w jednej fabryce. Tryptofan wrócił do sprzedaży jednak
jego miejsce bezpowrotnie zajęły szeroko stosowane do dziś
antydepresanty. Trochę to dziwne, skoro suplement stosuje się z
powodzeniem przez kilkadziesiąt lat a nagle jedna skażona partia
powoduje na kilka lat zakaz sprzedaży i dziwnym trafem akurat w chwili
premiery droższego leku, opatentowanego przez koncern farmaceytyczny,
który także akurat ma takie samo zastosowanie... hmm.
W anglojęzycznym internecie jest sporo więcej na ten temat, a ja ze
swojej strony opiszę w kilku następnych postach historię swojego romansu
z tryptofanem, więc zapraszam!
Tryptofan opinie, tryptofan test,
tryptophan, l-tryptofan, l-tryptophan, tryptofan test, scitec tryptofan,
tryptofan na depresję, tryptofan na sen, suplementy na depresję,
suplementy na sen.
Przekupek (nie przekupka)
Jak na straganie tak w życiu i na blogu wszystko wymieszane. Dobrze jeśli wsród tandety i świecidełek trafiają się skarby.
1
poniedziałek, 15 lutego 2016
czwartek, 19 stycznia 2012
niedziela, 30 października 2011
czwartek, 16 czerwca 2011
Skansen
We wtorek pojechaliśmy do niewielkiej miejscowości - Czerwińsk nad Wisłą. Czy ktokolwiek słyszał o tej mieścinie? Wystarczy zboczyć z trasy na Płock i i z każdym metrem robi się coraz dziwniej. Na początku zabudowa "współczesna" miesza się z ceglanymi budynkami z początku ubiegłego wieku. Następnie droga schodzi w dół przez las. Pojawiają się wyboje, stara balustrada pamiętająca czasy Gierka i... mniej lub bardziej regularnie odmalowywane farbą znaki drogowe, które obowiązywały przed 30 laty!
Gdy tylko skończy się las trudno uwierzyć oczom! Po obu stronach drogi oryginalne drewniane budynki z wyciętymi w drewnie ozdobami. Ani jednej oznaki współczesności. Ostatni akcent stanowi "rynek" - niewielki skwer z PRLowkimi kwietnikami z jedynym w miasteczku blokiem mieszkalnym z lat 60.,także nie odnawianym od tamtego czasu. Miasteczko zapomniane przez świat, w którym czas zatrzymał się 40 lat temu...
Gdy tylko skończy się las trudno uwierzyć oczom! Po obu stronach drogi oryginalne drewniane budynki z wyciętymi w drewnie ozdobami. Ani jednej oznaki współczesności. Ostatni akcent stanowi "rynek" - niewielki skwer z PRLowkimi kwietnikami z jedynym w miasteczku blokiem mieszkalnym z lat 60.,także nie odnawianym od tamtego czasu. Miasteczko zapomniane przez świat, w którym czas zatrzymał się 40 lat temu...
piątek, 10 czerwca 2011
Urodziny
Dziś moja siostra kończy 24 lata! Doskonale pamiętam kiedy byłem w jej wieku. Czasem zazdroszczę doświadczenia. Jeśli chodzi o sprawy uczuć, relacji mam wrażenie, że jestem dużo młodszy. Może naiwny a może po prostu bardziej ufny. Na pewno miałem znacznie mniej okazji by się przejechać na mężczyznach. Nie doświadczyłem nigdy poważnej rany. Wiele razy sam portafiłem robić z drobiazgów dramaty. Od pewnego czasu dzielę się z nią w pełni moim światem. Przyznałem się do orientacji i gdy widzi, że coś mnie gryzie (lub przeciwnie) moge opowiedzieć wprost. Najczęściej słyszę w odpowiedzi coś w stylu: "ale to jest problem czy co?"; "i tylko dlatego jesteś smutny???"... Nigdy nie myślałem, że złapiemy kontakt w tej sferze. Długo podejrzewałem, że się domyśla. W dniu gdy o wszystkim powiedziałem mieliśmy oglądać film Almodovara. Nie była zbyt chętna. Gdy dokonałem coming outu podsumowała: no w tej sytuacji to może być i Almodovar :))))
Dziękuję, że mimo trudności możemy być prawdziwym rodzeństwem!
Dziękuję, że mimo trudności możemy być prawdziwym rodzeństwem!
sobota, 21 maja 2011
piątek, 20 maja 2011
Wiatr w żaglach
Coraz częściej słyszę, że muszę mieć w życiu bardzo dobry okres. Podobno wyglądam na szczęśliwego. Ba, nawet jeden chłopak, z którym kiedyś się spotykałem przy naszej ostatniej rozmowie na gg, "wyczuł" jak to określił, że mam się bardzo dobrze.
Ile w tym prawdy? Jeśli wziąć pod uwagę to co się dzieje - nie mam za bardzo powodów. Tak gloryfikowane w dzisiejszym świecie finanse leżą i kwiczą a każdy list z banku otwieram nieufnie. Nie wiem co bym zrobił gdyby nie pomógł mi przyjaciel. Ale to chwilowe. Nie miałem przerwy w zatrudnieniu ani jakiś szczególnych nieoczekiwanych okoliczności, jest dobrze. Trochę lekkomyślności... wstyd się przyznać ale w finansach sporo namieszały mi ostatnie poważne zmiany w modzie ;)
Generlanie wyskakujemy ze spodni rurek, długich płaszczyków z guzikami, kardiganków, okularaów typu Ray Ban Wayfayer. Zamiast tego krótkie kurtki, zamiast guzików suwaki, spodnie rozszerzane w biodrach albo ze ściągaczami, wszelkiego typu chinos i inne wariacje, zdecydowane kolory - tym razem wszystkie, najlepiej w niestandardowych połączeniach, t-shirty oversize, najlepiej w ciekawym, niespotykanym wcześniej kroju. To tak po krótce bo nie czuję się autorytetem w tej dziedzinie.
Wracając do tematu, coś rzeczywiście się we mnie złamało. Nic szczególnego się nie wydarzyło ale znów widzę cele jakie mam do zrealizowania i powoli zazynam do nich dążyć. To daje siłę i paradokslanie nawet gdy okoliczności nie sprzyjają wystarczy mi świadomośc, że cały czas idę i to w dobrym kierunku. Jest tyle ludzi wypalonych. Ja wiem, że to co na co teraz patrzę jest jak kamienica przed remontem. Nie przejmuję się,że tu i ówdzie tynk się sypie, nie dlatego, że liczę na jakieś krótkotrwałe intensywne działanie, które zamieni kamienicę w apartamentowiec. Poprostu polubiłem ten "remont"dla samego remontu. Ciąglę coś robię i to mi sprawia frajdę.
Ile w tym prawdy? Jeśli wziąć pod uwagę to co się dzieje - nie mam za bardzo powodów. Tak gloryfikowane w dzisiejszym świecie finanse leżą i kwiczą a każdy list z banku otwieram nieufnie. Nie wiem co bym zrobił gdyby nie pomógł mi przyjaciel. Ale to chwilowe. Nie miałem przerwy w zatrudnieniu ani jakiś szczególnych nieoczekiwanych okoliczności, jest dobrze. Trochę lekkomyślności... wstyd się przyznać ale w finansach sporo namieszały mi ostatnie poważne zmiany w modzie ;)
Generlanie wyskakujemy ze spodni rurek, długich płaszczyków z guzikami, kardiganków, okularaów typu Ray Ban Wayfayer. Zamiast tego krótkie kurtki, zamiast guzików suwaki, spodnie rozszerzane w biodrach albo ze ściągaczami, wszelkiego typu chinos i inne wariacje, zdecydowane kolory - tym razem wszystkie, najlepiej w niestandardowych połączeniach, t-shirty oversize, najlepiej w ciekawym, niespotykanym wcześniej kroju. To tak po krótce bo nie czuję się autorytetem w tej dziedzinie.
Wracając do tematu, coś rzeczywiście się we mnie złamało. Nic szczególnego się nie wydarzyło ale znów widzę cele jakie mam do zrealizowania i powoli zazynam do nich dążyć. To daje siłę i paradokslanie nawet gdy okoliczności nie sprzyjają wystarczy mi świadomośc, że cały czas idę i to w dobrym kierunku. Jest tyle ludzi wypalonych. Ja wiem, że to co na co teraz patrzę jest jak kamienica przed remontem. Nie przejmuję się,że tu i ówdzie tynk się sypie, nie dlatego, że liczę na jakieś krótkotrwałe intensywne działanie, które zamieni kamienicę w apartamentowiec. Poprostu polubiłem ten "remont"dla samego remontu. Ciąglę coś robię i to mi sprawia frajdę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)