1

niedziela, 31 stycznia 2010

Klub mody i urody 1

Witam gorąco wszystkich klubowiczów! Dziś zajmiemy się naszymi włosami a dokładniej strzelimy sobie na głowie fryzurę Roberta Pattinsona. Od pewnego czasu można spotkać na ulicy mniej lub bardziej udaną radosną  twórczość naśladowców tego stylu. Sam fryz nie jest nowym wynalazkiem i przypomina uczesania z lat 50.


 Jakiś czas temu znalazłem anglojęzyczny przepis na takową fryzurę na stronie hairstyling.suite101.com (link). Przygotowanie zgodnie z tamta instrukcją zajmuje ponad 30 minut i wymaga użycia specjalnej suszarki, szczotek o różnej średnicy, co wiecej kosmetyki tam podane są u nas niedostępne.
My zrobimy to samo w 10-15 minut za pomocą pasty Schwarzkopf got2b beach boy i zwykłej suszarki. Pastę można dostać w większości drogierii w cenie 15-20 zł za puszkę. Jest bardzo wydajna, mi jedno opakowanie starcza na 3-4 miesiące codziennego używania. Jest na tyle "lekka", że cienkie włosy nie opadają pod jej ciężarem i nie wyglądają jak nieumyte. Zamiast pasty można użyć gumy do włosów albo brylantyny (tylko gęste i grube włosy).
Włosy powinny mieć przynajmniej kilka centymetrów długości, im dłuższe (do pewnej granicy) tym lepiej.



No to jedziemy!
  1. Po umyciu włosy tylko lekko osuszamy ręcznikeim żeby nie ciekły - muszą być mokre nie wilgotne
  2. Boki do wysokości przedziałka po obu stronach zaczesujemy do tyłu dowolną szczotką lub grzebieniem i wcieramy odrobinę pasty, tak żeby zaznaczyły się wyraźne pasma, na których fryzura będzie się trzymała po wysuszeniu.
  3. Górę zaczesujemy do przodu wcierając odrobinę pasty
  4. Grzywkę stawiamy do góry łapiąc za pojedyncze pasma włosów i skręcając do tyłu (to bardzo ważne, żeby nie podnieść dłonią wszystkich włosów na raz bo wtedy możemy zafudnować sobie fryz, który wszyscy znamy z drugiej połowy lat 90.).Przy podnoszeniu wcieramy w pasma włosów pastę, na grzywce pasty powinno być więcej przy korzeniu wśłosa - żeby nie opadły.
  5. Pozostałe pasma podnosimy pod trochę mniejszym kątem w ten sam sposób aż do czubka głowy
  6. Suszymy najsłabszym strumieniem (najlepiej jeśli suszarka ma funkcję zinego nawiewu) pozostawiając włosy lekko wilgotne
  7. Po wysuszeniu możemy poprawić pastą miejsca gdzie fruzyra się nie utrwaliła lub było za mało pasty, na tym etapie włosy mogą wyglądać jak sklejone, skecone kolce i to jest OK
  8. Po kilku minutach tryzura wysycha do końca i sklejone pasma, na których trzyma się cała czupryna przestają się wyróżniać (jedna z zalet pasty beach boy).
 Tak zrobiona fryzura naturlanie układa się przez cały dzień, nie straszna jej brzydka pogoda a nawet czapka a pasta beach boy trzyma w górze nawet włosy cienkie, skłonne do przetłuszczania (jak moje).
Elementem fryzury są widoczne bokobrody, możemy wybrać długość najlepiej pasującą do naszego owalu twarzy (sam Pattinson w różnych okresach nosił z tą fryzurą wszystkie długości ).

sobota, 30 stycznia 2010

Sielankowo 1

W cyklu Sielankowo będą pojawiać się piosenki, które najmocniej grają na emocjach, są piękne czy wzruszające a odkryłem je dzięki starym winylom.
Jako dzieciak często zastanawiałem się co jest nagrane na winylowych płytach, schowanych na najwyższej półce regału z książkami. Kiedy miałem 14 lat postanowiłem wreszcie sprawdzić. Przyniosłem z piwnicy stary gramofon i przez kilka miesięcy w wolnych chwilach odsłuchiwałem płyty odkrywając muzykę sprzed 30 lat. Większość z nich pochodziła z lat 60 i początku 70. - później rodzice korzystali z magentofonu.



Na początek bardzo ważna dla mnie piosenka Haliny Frąckowiak w 1972 r. - Daleko od swej dziewczyny. Utwór pojawia się na późniejszej płycie - "Zagrajcie nam dzisiaj wszystkie srebrne dzwony" Katarzyny Gartner i Ernesta Brylla i z niej go znam. W brzeminiu jest coś bardzo charakterystycznego dla tamtego okresu, taka może i tandetna (jak ścieżka dzwiękowa Trędowatej) ale łapiąca za serce melodyjność. Mimo mód na nawiązywanie do poprzednich epok w muzyce nikt tego stylu nie reanimował w późniejszych okresach.

Nowości Indie - Friska Viljor

Dziś będzie ultrasielankowo. Muzycznie wybieramy się prosto do połowy lat 70 - przynamniej mi to brzmienie przypomina całą serię poprockowych uworów, których dominacja na listach przebojów nastapiła koło 1975. Piosenka nowa ale tak mocno wyróżnia się na tle pozostałych wykonawców indie, że musiałem ją wrzucić.

piątek, 29 stycznia 2010

Chad Vader - Get Freaky

Karnawałowo - na zamówienie Ł.

środa, 27 stycznia 2010

Dentysta-Sadysta

Wybieram się do dentysty! Ba... już od pół roku. Zwykle zmuszał mnie ból i kiedy robił się nie do wytrzymania dodawał odwagi... Podobno każdy mężczyzna boi się dentysty. Koleżanka kiedyś dla dodania mi otuchy rozwinęła tę myśl - to, że boję się dentysty znaczy, że jestem prawdziwym facetem :) W tej drugiej sprawie troszkę się pomyliła ;)
Mimo wszystko jeśli żeby nie bolą cięzko się zebrać. No bo co daje taka wizyta. Nie jest to rozrywka, wyleczenie zęb anie wzbogaci Twojego życia, nie staniesz się od tego ani lepszy, ani mądrzejszy a urodę może w najlepszym wypadku zachować. No i ten wydatek, który spożytkowany inaczej (biorać po uwagę ceny usług dentystycznych) mógłby tyle wnieść. A tu borowanie.................................................
Przyczyny niechęci do dentysty można też szukać w dzieciństwie gdy dentysta był takim samym lekarzem jak każdy inny, w przychodni czy szkole. Można wspominać go z sielanką trzymając się w tym czasie za portfel. Z drugiej strony strach nie wziął się sam z siebie... Dziś fragment filmu "Nic śmiesznego" z trochę przerysowaną Panią Dentystką :)

niedziela, 24 stycznia 2010

Mężczyźni wolą Zołzy...

Z uczuciami bywa różnie... Poza charakterystycznym poczuciem, że możesz wszystko, tymi motyklami jest też smutniejsza strona - bezbronność. Pół roku temu w poczuciu takiej właśnie bezbronności na półkach warszawskiego empku natrafiłem na pozycję:



Pełen nadzieii na uzbrojenie się w szereg zasad i tricków, które raz na zawsze pozwolą panować nad relacją nabyłem to dziełko. Autorka proponuje przemianę tzw. dobrej dziewczyny w superbabkę (tak to określa). Główna linia ewolucji przebiega wokół zmiany zachowań, które miały sprawić radość drugiej osobie na zachowania egoistyczne i zmanipulowanie partnera tak, aby w relacji być górą. Przy zachowaniu pewnego dystansu książka rzeczywiście może być dobra zachętą do większego szanowania siebie, własnych upodobań czy mówienia nie. Gdyby jednak literalnie zastosować wszystkie te złote rady można w krótkim czasie doprowadzić do stworzenia potwora. Ukrywanie bólu, zastępowanie łez gierkami, podkręcanie niedostępności gdy druga osoba Cię potrzebuje pozwala na uzyskanie pozycji dominującej. Owszem - Sukces? Zadać sobie trzeba tylko pytanie: pozycji dominującej w czym??? Trudno nazwać to związkiem czy czymkolwiek zbliżonym do ludzkich uczuć. Ot kolejne wzajemne oddziaływanie na siebie dwóch osób o sprzecznych interesach, podobne do już spotykanych, choćby w pracy.
Na koniec przedstawiam prawdziwą mistrzynię, wcielenie wszystkich rad ksiażki o zołzach - bawiący mnie do łez skecz Kabaretu Hrabi. Dla rozważających zakup tego uroczego poradnika...


80s.

Czasem zastanawiam się skąd się wzieło u mnie to zamiłowanie do stylistyki lat 80. Przez ostatnie lata było sporo momentów gdy nawiązywanie do tej dekady było modne w ubiorze (wróciły już chyba wszystkie dziwolągi - od daszków i białych oldschoolowych adidasów 10 lat temu do rurek, poduszek na ramiona i krawatów-śledzi ostatnio -tu świetny artykuł krytyczny z Newsweeka) czy muzyce (temat rzeka...).
Może tęsknota za dzieciństwem? W tamtych czasach bardzo dużo czasu spędzałem u starszego rodzeństwa. Mój cioteczny brat W. w każdym calu był dzieckiem tej epoki. Pamiętam jak zazdrościłem mu czarnego regału :). No i te stroje. Mimo zmienijących się mód W. zawsze w wizerunku nawiązywał do tej epoki. Jakiś czas temu wchodzę do H&M i  oczom nie wierzę! W częsci gdzie zwykle wisi najnowsza kolekcja wystawiono kompletną zawartość szafy W.: marynarki z wąskimi klapami i dwoma guzikami, błyszczące kamizelki i koszule, wysyp wąskich krawatów i muszek.
Powróciły wspomnienia i muzyka z tego okresu. U W. najćzęściej można było osłyszeć Italo Disco a w szczególności Savage oraz polskie "osiągnięcia" tzw. muzyki chodnikowej czyli protoplasty disco polo :) Wszystkie grane na magnetefonie ZRK z 1977r. (nazywaznym pogardliwie prototypem magnetofonu kasetowego)



Co jakiś czas rozbrzmiewały też płyty Papa Dance. W tamtych czasach ich twórczośc uważana była za straszną tandetę, nadającą się tylko na prywatki. Trzeba jednak przyznać, że w tej muzyce jest jakiś nieodparty urok. Jakrzy podróż w czasie, wprost do dzieciństwa. W ambitniejszych piosenkach już nie ma tej magii. Teledysk Papa Dance z 1988 roku - Nasz Disneyland.



sobota, 23 stycznia 2010

Ladyhawke



Ladyhawke lansuje podobny gatuek co Little Boots i La Roux, choć więcej u niej elementów rockowych. Rok temu prawie nikt nie słyszał o żadnym z tych wykonawców. W tej chwili zarówno Little Boots jak i La Roux swięca trumfy. Niestety tej Pani jakoś ze zdobyciem popularności nie poszło... Nie wiem czemu.  Wszystkie piosenki na płycie są bardzo melodyjne i spokojnie mogłyby stać się przebojami. Kilka z nich jest ciąglę puszczanych przez sieć sklepów H&M. Dziś wrzucę najlepszy moim zdaniem utwór - Magic. Jeżeli nie buszujesz za bardzo po Last.fm i nie interesują Cię niszowe zespóly - a mimo wszystko znasz tę piosenkę - prawdopodobnie usłyszałeś podczas zakupów :)

 

Nowości Indie - Lykke Li

Najlepszy dowód, że do dobrej muzyki nie jest potrzebny arsenał instrumentów i sprzętu. Świetny i bardzo nastrojowy cover hitu z lat 60. - "Will You Still Love Me Tomorow?" w wykonaniu Lykke Li.


czwartek, 21 stycznia 2010

Living on Video 4

Pod koniec lat 80. głowny nurt dekady w europejkiej muzyce tanczenj - italo disco odchodzi do lamusa. Co się stało, że w ciągu dwóch,trzech lat bez żadnej kontynuacji czy ewolucyjnych przeobrażeń znika tak popularny gatunek. Jako przyczyny podaje się najczęściej moda na muzyka house, która wyrosła z zupełenie innych źródeł i stare italo nie mogłoby ewoluować w kierunku houseu bez utraty swojej tożsamości. Bardzo często podaje się także zwiększenie roli teledysków w popularności utworu.W italo nie przywiązywano do nich żadnej uwagi. Prowizoryczny teledysk pojawiał się przy najpopularniejszych hitach italo, które nabrały rangi przebojów światowych.
Prywatnie mam wrażenie, że czasem teledysk mógł wręcz robić czarny pr samemu utworowi. Choćby grana do dziś przez radio piosenka "The Night" Valerie Dore. Utwór może i tandetny, przesłodzony bez dwóch zdań. Ale właśnie w tej całej słodkości tkwi jego piękno! Słuchając go w mp3 zawsze zastanawiałem się jakby mógł wygladać teledysk... aż skorzystałem z YouTube i się przekonałem...
Video - gwóźdź do trumny italo disco - teledysk do "The Night" 1984


wtorek, 19 stycznia 2010

Living on Video 3

Na samym początku lat 80 pojawiło się scrachowanie, cięcie i  miksowanie piosenek w celewo zauważalny sposób - jako sztuka dla sztuki.
Panie z Fun Fun pierwsze w Europie podchwycił nowy styl ... ba nawet postanowiły w teledysku ruszać ustami tak jakby pocięte urywki śpiewu wydowbywały się wprost z ich gaderł. Mimo wszystko obraz bardzo wdzięczny, w sam raz na zimowy dół.


Nowości Indie - The Futureheads



Kolejny singiel z "indiowej" składanki. Tym razem mamy do czynienia z piosenką typowo rockową. Wokal z przesadzonym brytyjskim akcentem i taką nowofalwoą manierą - tak mi się skojarzyło - kiedy udłuchasz napewno zorientujesz się co miałem na myśli . Piosenka bardzo, bardzo pozytywna. Jeśli masz w zwyczaju słuchać czegoś na początek dnia - do rannej kawy Struck Dumb.

poniedziałek, 18 stycznia 2010

Nowości Indie - Pony Pony Run Run

Niedawno w ręce wpadła mi składaneczka - prawie sto wydanych w grudniu 2009 singli z indie. Rozstrzał gatunkowy ogromny bo w ramach muzyki niezależnej możemy sie spotkac zarówno z rockiem zblizonym do klasycznego, muzyką w jakims stopniu nawiązującą do dokonań britpopu a nawet kawałki podchodżace  pod Elektro.



Na pierwszy ognień idzie nowiutki singiel tak samo nowiutkiej, francuskiej grupy Pony Pony Run Run - Out Of Control. Utwór już od pierwszych dziweków zapowiada sie bardzo elektronicznie, rytm rodem z wczesnego DM. Pożniej utwór przeistacza się w pop-rock ale z zachowaniem agresywnego elektropopowego brzmienia.

niedziela, 17 stycznia 2010

Tramwaj Widmo

Mówią, że można je spotkać o na warszawskich torach po 12. W niczym nie przypominją smukłych tramwajów-bolidów Pesy, czy nawet pięcdziesięcioletnich wagonów 13N - pierwszych w Polsce tramwajów szybkobieżnych, które do dziś stanowią ponad połowę Warszawskiego taboru.
Suną po torach w tempie dorożki i za racji niewielkiego rozstawu osi zabawnie podskakują na każdej nierówności szyn. Z pozoru wydaje się, że mamy do czynienia ze zwykłymi wagonami gospodarczymi służącymi naprawom torów czy odśnieżaniu.
Takie zadania wykonują teraz... ale nie są zwykłe...

W 1939r. w drodze przetargu Warszawa zamówiła nowy typ wagonów oznaczonych jako typ K. Miały być wyprodukowane równolegle w fabrykach w Gdańsku i Katowicach. Na tle dotychczasowych tramwajów wyróżniały się nowoczesną konstrukcją opartą na metalowym pudle (wcześniesjze typy były drewniane) i komfortowym wnętrzem z miękkimi siedzeniami i ogrzewaniem. Po zajęciu farbryk przez Niemców nowe tramwaje wywieziono do Berlina gdzie kursowały do końca wojny.
W 1945r. władze Warszawy przypomniały sobie o przedwojennym zamówieniu. Do Berlina wysłano Komisję Techniczną Zarządu Miejskiego Warszawy, której zadaniem było odszukanie i sprowadzenie z powrotem naszych wagonów. Ze względu na oszczędności farby odzyskane tramwaje uruchomiono w oryginalnym niemieckim malowaniu z dodatkową naklejką jak na zdjęciu.


Na zdjęciu niżej Berlinki na platformach kolejowych po przywiezieniu do zniszczonej Warszawy - 1945 r.


 Wagony typu K razem z produkowanymi po wojnie Konstal N były podstawą warszawskiego taboru do lat 60. Wycofane tramwaje przerobiono na gospodarcze. Przez ostatnie 60 lat na "ławkę rezerwową" czyli do taboru technicznego trafiały o wiele nowocześniejsze powojenne modele. Mimo to model K okazał się "nie do zajeżdżenia" i do dziś większość (22 wagony) odzyskanych Berlinek pojawia się nocą na warszawskich szynach.

sobota, 16 stycznia 2010

Living on Video 2

Dziś zagadka. Kto wie o co chodzi w tym teledysku??? ...Chyba tylko Lady Gaga.
David Bowie wchodzi w nową dekadę czyli Ashes to Ashes z 1980r.

piątek, 15 stycznia 2010

Living on video (teledyski, które odmieniają życie) 1

Taki nowy cykl a może tylko jeden odcinek z teledyskami, których nie sposób zapomnieć... a każdy z innnego powodu. Ostatnio trochę słuchałem starych singli Blondie a przy okazji jeszcze raz przypomniałem inne piosenki nowofalowe z drugiej połowy lat 70. Ten okres robi na mnie jakieś szczególne wrażenie, może dlatego że te brzmienia były swierze a świat muzyki przeżywał prawdziwy zalew rodzących się gatunków- prawie równo z disco pojawił się new romantic, syntch pop, italo disco (oczywiście jeszcze przez kilka lat nie używało się tych nazw) a po rockowej stronie rocka progresywnego zastąpiły zespoły grające prosty punk czy ska. W każdym gatunku przewija się jeden trend - postawienie na melodyjność, uproszczenie instrumentarium do minimum i wrzucenie elektroniki, syntezatorów już nie jako ciekawego tła ale na często na pierwszy plan. Wracając do tematu przypomniałem sobie teledysk, który szczególnie mnie bawi. Dwie panie w czerwonych getrach idą w tańcu na taki spontan, że nie zdziwie się jeśli przeciętna piosenka Cool For Cats im (ich tańcu) zawdzięcza ogromną popularność na Wyspach w 1979r.

wtorek, 12 stycznia 2010

Franz Ferdinand - Tonight (2009)



Trzeci album grupy ukazał się już  jakiś czas temu ale dopiero teraz mogłem go przesłuchać. Początkowo krażek najpopularniejszej grupy indie nie powalił mnie na kolana. Muzyka wydawała mi się dość monotonna i przypomianałą poprzednią płytę. Uznałem to za dobry znak - czasem tak jest z dobrymi płytami. Dopiero po jakimś czasie można docenić klasę wykonawcy. Minął tydzień i pod nową płytą moge podpisać się obiema rękami. Brzmienie typowe dla grupy - to prawda, ale czy właśnie nie przez ten sposób grania zespół zdobył popularność na całym świecie. W Tonight całkiem zgrabnie mieszają się style: od britpopu do licznych nawiązań do muzyki lat 60. ("Send Him Away" z organami Hammonda) czy 80. Na dziś najbardziej podoba mi się przebojowy kawałek "Live Alone".Niestety piosenka nie trafiła jeszcze na singiel więc nie ma teledysku.

niedziela, 10 stycznia 2010

The XX

Ostatnio wpadłem na niesamowitą piosenkę. Niewiele syntezatorów ale nie mogłem się oprzeć jej urokowi - chodzi o Crystalised. Zespół powstał w 2005 roku ale dopiero niedawno wydał debiutancką płytę The XX- The XX. Krytycy dopatrują się w zespole łączęniu synhpopowego brzmienia, wpływów lat 80. i 90. - świetny opis zespółu znajdziecie tu. Mi osobiście najbarziej podoba się niezaprzeczalna świeżość ich muzyki. Aha - nie andaje się do słuchania w metrze czy tramwaju (no może w bardzo dobrych słuchawkach z filtrem odgłosów z zewnątrz).
Na Blog wrzucam filmik z wersją utworu bez prądu, która jeszcze bardziej wydobywa jego piękno (a przy okazji słychać, że wykonawcy w realu brzmią jak na płycie ;) ).

sobota, 9 stycznia 2010

2000-2009 Cz. V Szlagier Dyskoteki w Remizie

Podobnie jak w poprzednim poście muzyka "taneczna". Tym razem jednak wrzucę utwory, które można było usłyszeć w innych miejscach i na innych imprezach... W 2000 byłem na kilku "takich" i wposminam je całkiem dobrze, pamiętam co się grało. Taki kicz ma też swój urok a jego ewolucja przez 10 lat także wydaje mi się warta oddzilenej części podsumowań dekady.
Na hicior z 2000 wybrałem French Affair - kto pamięta??? Też kicz ale na tle iinych łupanek z tego okresu brzmi niezwykle świerzo i oryginalnie.



Koło 2003 pojawił się absolutny hit dekady w tej kategorii więc muszę o nim wspomnieć. Muzyka rumuńska wkroczyła na europejskie parkiety i pozostała na nich do dziś - O Zone, Akcent, Morandi, Inna Właśnie sobie uświadomiłem, że najpopulrniejsze choć może nie najambitniejsze utwory taneczne ostanich kilku lat pochodzą z Rumunii. Od tego wszystko się zaczęło:



 Na koniec coś nowszego. Piosenka Inna "Hot" może nie jest moją ulubioną ale to właśnie w tym utworze po raz pierwszy pojawiło się brzmienie, które od kilku miesięcy jest głównym nurtem w europejskim dance. Made in Romania 2009.



Na koniec mogę tylko kibicować polskim muzykom, których dokonania w tej kategorii niczym nie odbiegają od europejskich, może w następnej dekadzie to na nas będzie się wzorowała reszta kontynentu - czemu nie?

2000-2009 Cz. IV Przebój Dance

W tej kategorii będzie mi wyjątkowo trudno. Zarówno w 2000 jak i teraz jest cała masa świetnych i popularnych kawałków z tej kategorii. Żeby było obiektywnie postanowiłem posłużyć się netem i wyłowić z tego co najbardziej zapadło mi w pamięć najpopularniejsze utwory. Na koniec wybrałem najmilsze dla ucha już całkowicie subiektywnie.

Koło 1999 furorę zaczął robić francuski house. Cała masa świetnych piosenek, chrakterystyczne brzmenie. Po 10 latach piosenki Modjo czy Daft Punk brzmią aktualnie. Można powiedzieć, że cały gatunek był trochę poza czasem. Wykonawcy używali sampli z przełomu lat 70 i 80, nie naśladowali chwilowych mód a jednocześnie stworzyli własne, niepowtarzalne i bardzo charakterystyczne brzmienie. Koło 2003 kiedy to mój wówczas ulubiony styl stał się passe po raz pierwszy poczułem, że się starzeję ;)



Jeszcze trudniej było z przebojem 2009. Na ten rok przypadał debiut Little Boots, Frankmusic, La Roux, świetna płytka Royksopp, pierwszy od dłuższego czasu przebój S.E.Bextor. Postanowiłem sprawdzić rankingi piosenek, wykoanwców i subiektywnie coś wybrać. Chyba najbardziej ciesze się z bardzo dużej popularności La Roux. Z zupełnie nieznanego wykonawcy gwiazda z pierwszej dziesiątki, także w Polsce. Pamiętam jak rok temu przypadkiem trafiłem na jej piosenkę na blogu z muzyką electro. Potem próbowałem poszukać płyty, czegokolwiek o wykonawcy, znalazłem jedynie profil na last fm. Kilka miesięcy później, w wakacje utwór Bulletproof do znudzenia okupował radio i tv a na niekórych polskich listach przebojów święci triumfy do dziś...
 Wybrałem pierwszą, mniej znaną piosenkę, od której zaczęła się kariera La Roux.

poniedziałek, 4 stycznia 2010

Najpiękniejsza Szopka




Dziś wyruszyłem na miasto oglądać warszawskie szopki. Mam taki swój szlak, który łączy kościoły na Starówce i Krakowskim. Po objrzeniu kilku ze smutkiem zauważyłem, że już nigdzie nie ma ruchomych szopek. Pamiętam je z dzieciństwa i byłem pewien, że w Cetrum takowe spotkam. Wiem, że przekaz ważniejszy jest od zainstalowanego w szopce mechanizmu... mimo wszystko trochę żal. Zwłąszcza, że w tym roku i o przekaz trudno. W św. Jacku na Freta czy Łaskawej skromnie i bardzo tradycyjnie

  

 Święty Krzyż w szopce, któa jak co roku umiejscowiona jest w Ołtarzu Ojczyzny zafundował akcenty patriotyczne. Dzień wcześniej w rozmowie z Ł. zastanawialiśmy się jakie będą te warszawskie szopki, nie wiedziałem co też w tym roku wymyślą, ale Ł. był pewien, że w św. Krzyżu będzie... patriotycznie :( A jakże inaczej tylko co to ma wspólnego z narodzeniem Pana Jezusa?




 Zdecydowanie największe wrażenie zrobiła na mnie ta wystawiona w św. Annie w wykonaniu studentów ASP w Warszawie (więcej informacji o tej szopce w artykule).



Na szczęście miałem przyjemność zobaczyć jeszcze jedną szopkę. Dopracowana w każdym detalu od ogniska po perspektywę domków i gwiazdy, przemyślana technicznie i kompozycyjnie a przede wszystkim... piękna...



I tak sobie właśnie pomyślałem, że jeden człowiek zrobił cos co nie udało się żadnemu z warszawskich kościołów - szopkę, od której nie można oderwać wzroku i za każdym razem dostrzegasz coś nowego.

niedziela, 3 stycznia 2010

Kącik Kury Domowej odc. 1 Maślane kruche ciasteczka


W dzisiejszym odcinku będziemy piec kruche ciastka. Robi się je bardzo szybko ale gotowe znikają jeszcze szybciej.

Będziemy potrzebować:
  • 0.5 kg mąki
  • proszek do pieczenia
  • 2 jajka
  • kostkę masła (200 g)
  • 1,5 szklanki cukru (300 g)
Mąkę wsypujemy do miski i dodajemy łyżeczkę proszku do pieczenia. Dodajemy masło (najlepiej wyjąć je trochę wcześniej z lodówki żeby zrobiło się miękkie), cukier i żółtka od jajek i trochę soli. Jeżeli ciasto ciężko się wyrabia możemy dodać jeszcze jedno żółtko. Po wyrobieniu ciasta wkładamy je do lodówki i zasiadamy przed ulubioną telenowelą (ok. 30 minut).
Gdy zapoznamy się już z najnowszymi romansami i intrygami wyciągamy ciasto z lodówki i kawałek rozwałkowujemy na pożądaną grubość. Ważne żeby wszystkie ciastka były podobnej grubości bo cieńsze pieką się szybciej. Z rozwałkowanego ciasta wycinamy ciasteczka (można posypać odrobiną cukru lub dać marmoladę) i  układamy na blasze piekarnika (możemy też użyć pergaminu żeby nie przywarły ale nie jest to konieczne). Ciastka pieczemy w temperaturze 180 stopni do uzyskania jasnozłotego koloru. Przy pieczeniu trzeba bardzo uważać i pilnować ciastek ponieważ ciastka upieczone i przypalone dzieli tylko kilka minut pieczenia (darujemy sobie kolejne odcinki telenoweli w czasie pieczenia).
I gotowe. Spróbujcie gdzieś kupić ciastka, które tak smakują! Jeżeli mamy silną wolę i nie zjemy wszystkich takie domowe ciastka mogą być świetnym drobnym prezentem.

2000-2009 Cz. III Leonardo DiCaprio/Robert Pattinson

Tym razem pojedynek w kategorii "bożyszcze nastolatek".

Pod koniec lat 90 za sprawą kilku filmów, z których najbardziej znanym był Titanic Brada Pita zdeklasował Leonardo Di Caprio. Próbowałem poszukać jakichś rankingów, tabelek, czegoś co wskazuje, że właśnie ten aktor był w tamtym czasie numerem jeden w wybranej kategorii. Trudno o takie zestawienia i pozostaje mi tylko w pamięci obraz wzdychających koelżanek.

 

Kto jest jego odpowiednikiem teraz? Niestety nie mam pod ręką czytelników Bravo za to wpadłem na świetną stronę z okładkami tygodnika od 1956r. do dziś (link dla zainteresowanych).Wystarczy przejrzeć żeby określić kiedy ktoś stał się sławny i na jaki okres przypadał szczyt popularności (zdjęcie na okładce obowiązkowo co dwa tygodnie). Biorąc pod uwagę ilość materiałów, wszelakich plotek i stron fanek w wyborze bożyszcza 2009 padło na Roberta Pattinsona. Po raz pierwszy pojawił się na ekranie w drugoplanowej roli w Harrym Potterze ale sławę przyniósł mu Zmierzch (Twilight) gdzie zagrał wampira. Z ciekawszych rzeczy, jakie udało mi się wyczytać w jednym z wywiadów Pattinson wspomina, że do 12 roku starsze siostry przebierały go w sukienki i traktowały jak jeszcze jedną siostrzyczkę... I na tym skończę bo się wkręcam i jak tak dalej pójdzie jutro o świcie, żądny nowych sensacji polecę do kiosku zaopatrzyć się w ostatni numer Bravo ;)

 

Na koniec, żeby nie było dziś cicho wzruszający utwór Emo Vampire w wykonaniu Key of Awesome:


piątek, 1 stycznia 2010

2000-2009 Cz. II Britney Spears/Lady Gaga

No i nadszedł czas na porównanie gwiazd numer jeden. Na początek starcie tzw. królowych nastolatek z 2000 i 2009 roku.

Kariera Britney Spears rozpoczęła się błyskawicznie.Już w dwa tygodnie po wydaniu singla "Baby one more Time" MTV  puszcza teledysk. Singiel staje się numerem jeden sprzedaży w 1999r. a sama piosenka wybrana jako jedna z 25 największych przebojów w historii brytyjskich list.
W maju 2000r. Britney Spears wydaje drugi album "Oops!... I Did It Again". Płytka szybko doszła do pierwszego miejsca większości zestawień. Britney kojarzona jest przede wszystkim ze zjawiskiem modnych wówczas boysbandów i sama muzyka wspiuje się w ten nurt. Ugrzeczniony wizerunek, płytkie słowa i muzyka, która ma brzmieć miło dla ucha, tak żeby całość dobrze się sprzedawała. I tak sobie przez chwilę pomyślałem - jeszcze 10 lat temu szczyty list przebojów okupowały "cuda" jak niżej... Kiedyś muzyka była lepsza??? Jeśli ktoś tak uważa zachęcam do krótkiej terapii wstrząsowej hitem One More Time


Ostatnio z końcem roku sporo podsumowań. Portal lastfm.pl akrtystą roku okrzyknął Lady Gagę. Na zestawieniach światowych list singli Gaga zajmuje najwyższe pozycje a debiutancki album Fame otrzymał w grudniu nominację Grammy w kategorii płyty roku. Chyba niczyje piosenki nie były w 2009 grane tak często w radio a sama artystka miała wpływ na trendy w muzyce ( choćby naśladowanie stylu Gagi przez niemieckie gwiazdki dance - np. Cascada "Evacuate the dancefloor"). Gaga szkouje... przynajmniej stara się w każdym teledysku przedstawić najróżniejsze "sceny" zapożyczone z filmów dla dorosłych i to niekoniecznie tych "normalnych". Na samym pozątku kariery na łamach The Rolling Stone Gaga oświadczyła, że jest osobą biseksualną i od tamtej pory uważana jest także za ikonę środowisk gejowskich.



Może nawet lepiej niż powyższy teledysk Lady Gagę podsumowuje świetna parodia w wykonaniu Key of Awesome.
.

Więcej filmików grupy Key of Awesome.