1

niedziela, 30 stycznia 2011

Step (moja nowa pasja?)

zapraszam na nowego bloga: misiakotek.blogspot.com

Może to jeszcze trochę za wcześnie na słowo pasja ale muszę przyznać, że od tego śmiesznego schodka nie mogę się oderwać. Jest w nim wszystko co najbardziej lubię w sporcie. Prostota plastikowego, nieruchomego stopnia, który zwyczajnie stoi na środku pokoju. Aerobowe przyjemne zmęczenie wywołujące podobny trans chemiczny jak bieganie (o co chodzi - http://pl.wikipedia.org/wiki/Euforia_biegacza). Muzyka przeżywana całym ciałem jak w tańcu. Wyzwanie ciągłej nauki coraz trudniejszych kroków, udoskonalania ruchu, kreatywnego łączenia kroków w układy.
Stopień pojawił się na zajęciach aerobiku w połowie lat 80. Za wynalazcę uważa się instruktorkę zajęć fitness - Gin Miller W 1989 ukazała się pierwsza kaseta ze stepem (wideo) a firma Reebok zaczęła na wielką skalę lansować ćwiczenia jako następcę aerobiku. Tu ze swojej strony zauważę, że dla Reeboka znalezienie nowej formy aktywności, która zastąpi aerobik było w tym czasie warunkiem przetrwania. Na początku lat 80. właśnie Reebok postawił na aerobik i produkcję specjalistycznej odzieży, sprzętu i obuwia do fitnessu. Absolutnym bestsellerem przez całe lata 80. były damskie buty do aerobiku - Reebok Freestyle (buty na fali mody na lata 80. wróciły z wielką pompą cztery lata temu i dziś znów są jednym z popularniejszych damskich butów sportowych, ma je nawet moja siostra). Pod koniec lat 80. popularność aerobiku dramatycznie słabła i cały przemysł skupiony wokół potrzebował czegoś co odświeży zajęcia. Wybór padł na stopień. We współpracy z Gin Miller firma sklasyfikowała podstawowy kanon kroków znany jako Step Reebok. Według statystyk zajęcia ze stopniem są dziś prowadzone w ponad 97% klubów fitness. Dokładna historia wynalezienia stopnia znajduje się na stronie: http://www.ginmiller.com/gmf06/instructor/step_history/introduction.html
Pierwsze masowo produkowane stopnie były bardzo charakterystyczne, zarówno pod względem formy jak i kolorów. Amerykański model The Step z końca lat 80. doczekał się niezliczonej ilości klonów, które możemy nabyć do dziś.
Ta najbardziej oldskulowa forma stopnia zdecydowanie przypadła mi do gustu jednak boję się zakupu podróbki czy 20 letniego używaka a firma nie prowadzi bezpośredniej sprzedaży w Polsce. Jedna ręka po złamaniu cały czas wisi na temblaku i nawet nie chcę myśleć o skutkach upadku z połamanego stopnia.
W 1989 roku Reebok opracował własny stopień produkowany w niezmienionej formie do dziś. Platforma pozwala na regulację  trzech wysokości stopnia - 15, 20 i 25 cm, wytrzymuje obciążenie do 110 kilogramów (czyli jeszcze mogę trochę utyć) i co najważniejsze - każdy egzemplarz tej serii może być wykorzystywany na profesjonalnych zajęciach w klubach.
Ta ostatnia "licencja" na użycie komercyjne jest zawsze najlepszym potwierdzeniem jakości  sprzętu sportowego. Odstrasza mnie jedynie cena stopnia wahająca się w granicach 300 zł.
Postanowiłem póki co się wstrzymać z zakupem Reeboka i używam modelu produkcji Decathlon za 90 zł. Jak każdy produkt z tego sklepu jest bardzo solidny ale już po dwóch tygodniach ćwiczeń zauważyłem pewne ograniczenia sprzętu opisywanego jako "step do okazjonalnych ćwiczeń dla początkujących". Maksymalna wysokość to 15 cm czyli minimum w Reeboku, mniejsza powierzchnia utrudnia wykonywanie bardziej złożonych ruchów ale też wymusza bardzo dużą precyzję - pomyłka w kroku może łatwo zakończyć się upadkiem. Postawiłem sobie wyzwanie perfekcyjnego opanowania wszystkich ruchów zaliczanych do kanonu oraz ich swobodnego przeplatania z idealnym dopasowaniem do rytmu muzyki. Osiągnięcie tego poziomu będzie wymagało ode mnie jeszcze dziesiątek godzin ćwiczeń. Takie zaangażowanie będzie chyba najlepszym potwierdzeniem, że step stał się drugim obok biegania "moim sportem" i zakup droższego sprzętu będzie jak najbardziej uzasadniony. Póki co ćwiczę z krótkimi przerwami na picie czy odbieranie telefonów od 2 do 4 godzin dziennie z jednym dniem przerwy w tygodniu.
Od 1996 roku działa strona skierowana głównie do instruktorów: http://turnstep.com/. Znajdują się na niej cały czas aktualizowane propozycje przeplatania ruchów na zajęciach, artykuły i najlepszy w internecie (a trochę godzin siedziałem szukając informacji o stepie) słownik podstawowych ruchów na stopniuhttp://www.turnstep.com/Moves/index.html. Każdy ruch poza dokładnym opisem został zobrazowany prostą animacją .gif. To właśnie te animacje pozwalają na szybkie i precyzyjne opanowanie nowych ruchów. Kroki mogą wydawać się bardzo proste ale prawidłowe wykonanie każdego z nich w rytm muzyki wymaga godzin ćwiczeń. Po lewej mój jak dotąd ulubiony ruch "Around the World".

Muzyka (do ćwiczeń na stopniu) jest bardzo ważna ;). Źle dobrane tempo uniemożliwia dostosowanie kroków do jej rytmu. Tradycyjne tempo ćwiczeń na stepie to 118-122 bpm. W internecie jest sporo stron z muzyką specjalnie przeznaczoną do ćwiczeń na stopniu. Wydaje mi się, że najlepiej puścić piosenkę i próbować ćwiczyć w jej rytmie biorąc pod uwagę indywidualne predyspozycje i stopień zaawansowania. Według zmodyfikowanych wytycznych Reeboka dopuszczalne są utwory w wyższym tempie - do 128 bpm ale nie powinno się podwyższać platformy i zwiększać tempa w tym samym czasie. Pełne instrukcje w tym temacie znajdują się tu: http://www.ginmiller.com/pfv/guidelines_revised%20PFV.htm
Tradycyjne, najlepsze do ćwiczeń tempo ma większość piosenek Dance Popowych czyli najbezpieczniej zacząć od Lady Gagi i jej  podobnych.
Na poważne efekty ćwiczeń jeszcze za wcześnie. Mimo, że nie biegałem już kilka miesięcy po dwóch tygodniach stepu zauważyłem, że nogi znów są ładnie wyrzeźbione. Wyraźnego spadku wagi nie odnotowałem ale nie traktuję stepu jako środka do schudnięcia. Samo ćwiczenie sprawia tyle frajdy, że nie czekam na skutki uboczne choć ich pojawienie się musi być naturalną konsekwencją godzin ćwiczeń  i litrów potu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz