Marek stał nieruchomo i patrzył na wyświetlacz dzwoniącego telefonu. Strach czy odzywające się sumienie, cokolwiek to było, wywołało całkowity paraliż. Gdy dzwonek ucichł odetchnął z ulgą i nalał kolejną szklaneczkę Stocka.
- Czy jeśli odbiorę stanę się na zawsze prostytutką, czy wystarczy jeden raz by nosić to w sobie do końca życia? A może już nią jestem, skoro ogłoszenie wisi w internecie? Towar wystawiony, jak w sklepie czy na Allegro. Klamka zapadła, sprzedałem siebie.
Siedział biernie w fotelu a na upływ czasu wskazywały niedopałki papierosów i puste butelki po kolejnych trunkach z domowego barku. Chwiejnym krokiem doszedł do komputera i zaczął przeglądać zdjęcia Pawła, powiększać je tak jakby chciał zapamiętać każdy drobny szczegół jego twarzy. W wyobraźni zobaczył tę twarz ubrudzoną smarem, zmęczoną niewolniczą pracą w fabryce, zniszczoną przez chemikalia, wreszcie całego Pawła wkręconego w tryby jakiejś maszyny parowej.
Koszmarne wizje w połączeniu z całkiem już sporym promilem we krwi obudziły w nim determinację i odwagę jakiej nigdy by się po sobie nie spodziewał.
- Pusto? Zero nowych wiadomości? Takie dobre foty i jeszcze godzina w Photoshopie. Już za same zdjęcia powinna mi się należeć okrągła sumka. I jeszcze czas. Tak mało, za mało.
Poszedł do łazienki, wtarł we włosy pastę nabłyszczającą, poprawił brwi kredką a dolną wargę posmarował wazeliną.
-Kurwa nie kurwa Paweł zostaje ze mną.
***
Noc była mroźna ale rozpiął kurtkę by odsłonić jaskraworóżowy sweter. Przejrzał się w witrynach sklepowych, minął stacje benzynową i doszedł do świateł na Placu Waszyngtona. Po drugiej stronie Park Skaryszewski. Znał go jak własną kieszeń ale teraz w nocy wydawało mu się, że patrzy na zupełnie nowe miejsce. Z jednej strony jezdni on, blask latarni, bezpieczny świat. Z drugiej ciemność urozmaicona dwoma zniczami na pomniku.Włożył słuchawki do uszu, puścił głośno muzykę a na przejściu zapaliło się zielone.
- No i jestem po drugiej stronie. Oooo, i są dwie konkurentki. Ile oni mogą mieć lat? Może nawet nie są pełnoletni. Chłopcy z liceum ze starymi oczami. Nigdy nie mogłem zrozumieć co w tych oczach siedzi. Od czego się takie zrobiły? Jakieś takie zło, zepsucie, wyrachowanie i pustka jednocześnie.
- Ty gwiazda, czyj ty jesteś? - spytał wyższy.
- Eeeee, nnie, ja tak spaceruję.
- No to spaceruj sobie dalej! - zaczęli śmiać się między sobą co jakiś czas spoglądając na Marka.
Marek nie oglądając się za siebie poszedł główną alejką w stronę pomnika.
- Czuję się jakbym grał w filmie... i to nie jest komedia romantyczna. Ta ciemność, drzewa, gęste krzaki za ławkami. A tam w głębi chyba ktoś idzie. Kilku starszych facetów.
Do stojącego przy pomniku mężczyzny koło 40-stki podszedł drugi, nie podali sobie ręki. Zaraz doszło kilku następnych. Razem w milczeniu przecięli alejkę i po trawniku poszli w stronę krzaków. Szli w pewnych odstępach, nie rozmawiali ze sobą i każdy z nich sprawiał wrażenie jakby wiedział gdzie i po co.
- Odsunę się od tych krzaków bo jeszcze mnie zajdą od tyłu. Z chłopakami spod wejścia i tak nie mam szans. Poczekam tu w głębi aż znajdą sobie kogoś i zajmę ich miejscówę. Daleko od ulicy nikt normalny i tak się nie zapuści. Tam za pomnikiem znowu ktoś nadchodzi. W życiu bym nie pomyślał, że o tej porze w parku można spotkać tyle osób. Właśnie. Która jest godzina.
Z trudem wyciągnął z kieszeni obcisłych spodni telefon. Pod pomnik podeszło trzech chłopaków w bluzach z kapturem. Zaczęli przyglądać się Markowi i naradzać.
- Fajny masz telefon - ruszyli powolnym krokiem w jego stronę.
Przyjrzał się jednemu z nich. Znów dziwne oczy, jakby nieobecne. Widział już takie i szybko zrozumiał, że jeśli nic nie zrobi jego telefon zostanie wymieniony na kolejną działkę.
Mam nadzieję, że to nie koniec bo się na prawdę wkręciłem i przez Ciebie nie nauczę się na jutrzejsze koło. Przejrzałem Twój blog i jest naprawdę dobry. Pozdrawiam Cornelio
OdpowiedzUsuńPostaram się pociągnąć dalszy ciąg, mam pomysły na dwa, trzy następne odcinki.
OdpowiedzUsuń