Wiem, wiem nie kojarzy się... A już zwłaszcza dla mnie. Na założenie profilu równie łatwo mnie namówić jak na wizytę u dentysty, odkładam w nieskończoność. A jeśli już założę robię się hiperaktywny, żeby tylko nie mieć czasu tam zaglądać. Głupie to i cieszę się że mój Przyjaciel Szloma pilnuje, przypomina i pomaga jak może żeby Przekupas takowy profil fellowowy miał i nie kasował.
Dziś zakładam po roczej przerwie prawdziwy profil. Prawdziwy? To są jakieś sztuczne?... No cóż 90 letni Cocoloco, lubiący piercing i farbowanie intymnego owłosienia o wzroście równym wadze :) Przyznaje się bez bicia :) To taki mój profil alterego, sposób by bez wzbudzania zbytniego zainteresowania (jeszcze nikt do mnie nie napisał ale jestem bodajże u kogoś w ulubionych) sprawdzić co się dzieje na tym czy owym znajomym profilu. Przez jakiś czas temu funkcjonował też profil Przekupek z niewyraźnym zdjęciem i linkiem do tego bloga zamiast opisu. Ostatni prawdziwy profil skasowałem niecały rok temu.
No właśnie, fellow to nie tylko możliwość zobaczenia najróżniejszych części ciała w najdziwniejszych konfiguracjach. Jeszcze lepsze tła dla tych "aktów" - pamiątki I komunii, (pełna) kuweta dla kota w łazience...
Fellow to przede wszystkim ludzie. Za kazdym profilem bo drugiej stronie jest Człowiek. Jeśli czytasz jak ktoś piszę Ci - gdy poznałem cię zrozumiałem, że założenie tego profilu miało sens - też czujesz, że jest sens, warto. Warto nawet wtedy, gdy chwilę wcześniej czytałeś "chcesz się spotkać za godzinę przy rondzie ...... na wspólne lizanie pał" (sorry za wulgarność ale to cytat...).
Taki profil nie musi być męczarnią gdy potraktujesz go jak przygodę nic nie zakładając, kolekcjonując doświadczenia niczym wędrowiec. Takim wędrowcem stanę się za kilkanaście minut a sam wątek pewno będzie powracał.
ja mam mieszane uczucia co do profilów na fellow. Poznasz tam kogoś i niby wszystko układa się ok a w pewnym momencie okazuje się, że jesteś tylko z jedną opcji. Często jesteś skreślony bo wzrost nie taki albo kolor oczu nie pasuje, zupełnie jakby wszyscy szukali kogoś na miarę, takiego żeby od razu pasował, a tak się chyba nie da...
OdpowiedzUsuńdobrze wiem co masz na myśli... Zauważyłem nawet, że są chłopaki, które mimo obiektywnych niewielkich szans na przebieranie w opcjach tworzą takie pozory... zamiast obciąć paznokcie przed randką. Szukają wciąż, czekają i choćby pod ich blok zajechał najprawdziwszy książe na białym koniu nie zauważyliby tego... no albo w drugą stronę - jeśli już lecą na kogoś przypisują tej osobie mnóstwo dobrych cech, cnót wręcz... na podstawie samego zdjęcia. To ostatnie przetestowane rok temu pewną prowokacją mojego Przyjaciela. Wiesz, ostatnio myślę, że ta całą homoseksulaność to tylko pociąg seksulany. To co może być w niej pięknego jest gdzieś indziej, może nawet poza związkiem - to PRZYJAŹŃ. Uważam, że spełniony gej to nie taki, który najwięcej używał albo żyje w najdłuższym związku. Szczęsliwy i spełniony może być tylko jak niezależnie od seksulaności, motylków w brzuszku i sytuacji ma kogoś za kogo jakby było trzeba dałby sobie zrobić coś złego...
OdpowiedzUsuńtargowisko próżności w czystej postaci...
OdpowiedzUsuń