1

niedziela, 21 marca 2010

Fit (któryś tam odcinek) :)

Hej że ho! Witam, pozdrawiam, całuję :) Dziś będzie króciótko a to z racji oponek. Tak się nastawiałem w piątek na to jedzenie oponek (pączków wiedeńskich dla niewtajemniczonych), że św. Józef zrobił mi psikusa i w rowerze przebiłem koło. Żarcik Świętego okazał się być trochę cięzszy niż się spodziewałem ale mogę podziękować za umartwienia.
Tak jak pisałem w piątek udałem się do serwisu, chłopaczek, któy tam obsługiwał śtwierdził że wszystko gra, szybciutko wymienimy dętkę i ju, opona OK, obręcz też więc ewno najechałem na krawęznik. Wyjechałem z serwisu a była już noc. Cztery pięc kilometrów i czuję, że przód trochę siedzi... guma. Wkurzony zaprowadziłęm rower na stojak w biurowcu i wróciłem do domu tramwajem.
Następnego dnia postanowiłem sobie, że jakieś głupie dętki a włąściwie dziury w nich nie będą krzyżowały mi planów. Zabrałem rower z powrotem do serwisu - głupi byłem i zamist zdjąć koło znów targałem w komunikacji cały rower. W serwisie to samo, inny chłopaczek też stwierdził że wszystko jest OK, może po prostu znów przebiłem i to tylko zbieg okoliczności, że po kilku kilometrów od wyjechania od nich. Wymienił a ja w międzyczasie nabyłem licznik. Sytuacja się powtarza, późny wieczór, ciemno, deszcz i mocny wiatr na otwartej przestrzeni (serwis znajduje się przy lotnisku Okęcie) 30 km od domu. Przejechałem dokłądnie tyle samo co poprzednio tym razem uważając na szkła, druty itp. Bach - flak po raz trzeci. Przypomniałem sobie sytuację z moim pierwszym komputerem. Sprzęt był używany i ciąglę bez końca coś się w nim psuło aż nauczyłem się sam przy nim wszystko robić co z czasem zaowocowało dobrą znajomością sprzętu i programów. Tym razem wkurzyłem się, władowałem rower do tramwaju i postanowiłem samemu to wszystko obejrzeć.
Dziś rozkęciłęm i znalazłem w oponie tkwiący kawałek szkła... Był zupełnie niewidoczy ale po sprawdzeniu gdzie jest dziura w dętce mniej więcej wiedziałem w jakim miejscu szukać uszkodzenia opony. Wymieniłem dętkę na specjalną wersję samonaprawiającą. A tak samonaprawiająca :). Według rysunków na opakowaniu gdy dętka ulegnie uszkodzeniu jakieś granulki, które krążą w śorku dętki pod ciśnieniem zalepiają dziurę. Warunkiem poprawnego działania jest tylko utrzymywanie w oponie wysokiego ciśnienia
Po naprawie zamiast biegać postanowiłem go przetestować na dłuższym dystansie, żeby w tygodniu nie mieć niespodzianek. Gdy wyszedłem zaczęlo padać ale nie będzie mi deszcz zmieniał planów.Pojechałem do Wilanowa. W czasie tych trzech godzin jazdy przmoełem do suchej nitki. Mimo wszystko cieszę się, że mogłem sprawdzić rower w tak ekstremalnych warunkach i pokonać trasę jaką sobie wyznaczyłem.
Dystans: 53 km

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz