Cofniemy się na chwilę do czerwca 2008. Po raz pierwszy się przełamałem i założyłem profil na fellow. Nie chciałem nikogo znależć, nie szukałem a sama myśl o pokazaniu komukolwiek, choćby w cyberprzestrzeni, że jestem gejem przychodziła niezwykle ciężko. Gdzięs tam w środku byłem wkurzony na cały świat, że właśnie taki się urodziłem a jednocześnie ta pogarda wobec siebie przekładała się na niechęć do innych chłopaków o takiej orientacji.
Zbliżały się moje 25 urodziny i po raz pierwszy poczułem, że się starzeje. Zrozumiałem,że niezależnie od moejgo stosunku do homoseksualizmu żyję tylko raz i jeśli teraz nic nie zrobię za kilka lat może być za późno. Założyłem profil, za nic w świecie nie chciałem pokazywać twarzy więc przy zakłądaniu szybko cyknąłem sobie fotkę komórką przy zachodzie słońca i zamkniętych żaluzjach :) - poniżej
Profil cieszył się zdecydowanie zbyt dużym powodzeniem... Jeszcze w dniu założenia dwóch 21 letnich wóczas chłopaków zaczęło rozpisywać się jak wierzą w związki na całe życie itp... Ja tylko chciałem poznać kogoś dla kogo będę mógł bez żadnych niedopwodzeń funkcjonować jako kolega, też gej. Tylko tyle.
Na proflu istne szaleństwo i przy każdym klieknięciu w prawym rogu portalu pokazywały się nowe wiadomości. Myślałem, że mi się śni ale wszystko działo się tak szybko, że nie miałem czasu na zastanowinie. Wieczorem chłopak,z którym wymieniłem najwięcej iwadomości dał mi do siebie numer. Strasznie mi się podobał a jednocześnie paraliżował mnie strach i zakłopotowanie bo w naszych wiadomościach coraz więcej było flitru. Nie byłem przygotowany na jakiekolwiek uczucia, szukałem tylko znajomego. Odpisałem mu a jako odpowiedź pierwszy w raz życiu dostałem smsa z nazwijmy to "elementami czułości" czy flitru. Nic niemoralnego ale nie mogąc zasnąć w nocy uświadomiłem sobie, że pierwszy raz w życiu inny chłopak o takiej samej orientacji myśli o mnie przez zaśnięciem... Następne dni i tygodnie przyniosły zawód. Uznałem wtedy,że nie jest to dobre miejsce na poznanie kogoś, kto nie będzie ciągnął cię do łóżka. Tak myślałem a jednocześnie coraz bardziej dochodziły do głosu wyrzuty sumienia.Co ja robię? Ostatecznie przestałem wchodzić na profil w lipcu.
Przyszła zima, śmierć T.,o której pisałem w poprzednim odcinku, perspektywa być może utraty pracy a napewno dużych zmian. Z nowym rokiem postnaowiłem nie zmarnować ani chwili. Szybko wróciła sprawa orientacji. Mineło trochę czasu i bez wysiadywania wieczorami jak to bywało w czerwcu zacząłem logować się na starym profilu minimalizując okienko w tle za każdym razem gdy robię coś przy kompie. Jednej nocy zapomniałem go wyłaczyć a z jakichś powodów fellow automatycznie mnie nie wywalił. Gdy wróćiłem z pracy i zacząłem zamykać okienka żeby wyłączyć laptopa zauważyłem, że mam nowe wiadomości. Jedna z nich długością dorównywała średniej wielkości artykułowi. Musiała dojść w nocy bo zaczyna się od pytania czemu nie śpię... Dalej było o wyobrażeniu autora na mój temat. Nie rozumiałem jak z tego niedługiego opisu i przyciemnionego zdjęcia ktoś mógł tyle wywnioskować ale czytałem z wypiekami bo nie były to kompelenty pod moim adresem z przeceny w Tesco jakie czytywałem w czerwcu. Gwiadzka myślał, miał własne zainteresowania, świat, potrafił ładnie pisać. Nigdy wcześniej nie dostałem tak serdecznej, pozytywnej wiadomości na tym portalu. Po kilku "czytaniach" odpisałem w tym samym duchu. Już wieczorem czekała na mnie jeszcze dłuższa odpowiedź... Bałem się wejśc na jego profil. Długo tego nie robiłem bo nie było dla mnie ważne jak wygląda. Nie chciałem ani się zawieść ani też poczuć czegoś, nad czym nie będę w stanie zapanować. Mijały dni a ja zyłem czekając na nastepną odpowiedź. W końcu w jednym z maili przemogłem się i pierwszy dałem telefon. Chciałem sam zrobić choć jeden krok naprzód do poznania Gwiazdki. Następnego dnia rano czekały już na mnie życzenia.
Przyszedł weekend i jak zawsze rano czekał na mnie sms... Gwiazdka zaprasza mnie do kina na grany wówczas "Opowiedz mi o deszczu". Szok! Poczułem się jak człowiek nabardziej na świecie nieprzygotowany do jakiegokolwiek wyjścia, radnki czy czegokolwiek. Przestałem mu odpisywać i autentycznie złapało mnie przeziębienie. Uświadomiłem sobie, że ten dobry humor, wszystkie miłe stany to nieznane wcześniej, rodzące się powoli uczucia. Zalogowałem się na profilu bo wiedziałem,że przyszedł czas rozliczenia z rzeczywiśtością. Chcę zoabczyć jego zdjęcie bo jeśli to co dzieję się w środku jest uczuciem, muszę się dowiedzieć na ile moje mgliste wyobrażenia o chłopaku po drugiej stronie są realne.
Nieszczęście!!! Gwiazdka okazał się nie tylko fajnym kolegą do korespondencji ale też chłopakiem z posągową urodą. Nigdy nie myślałem, że patrząc na aktrakcyjność innego mężczyny będę ją przeklinał. Marzyłem żeby miał zniechęcającą powierzchowność, która zrównoważy wnętrze. ZONK!
Poznaliśmy się kilka dni później. Na jednym ze zdjęć pod hasłem o które nie prosiłem Gwiadka był ubrany w habit. Już wcześniej wiele razy chciałem o to spytać ale się wstydziłem. Widząc jak omija tematy związane z seksem, skupia się na poznaniu charakteru drugiej osoby, troszczy się żeby więcej dać niż wziąć podejrzewałem, że Gwiazdka może być wierzący. Gdzieś musiał nabyć taki właśnie sposób patrzenia na innych ludzi i przekonanie o wartościach, o których pisaliśmy. Odkrycie, że rzeczywiście wiara była dla niego istotna na pewnym etapie i jeszcze jej nie stracił choć "bije się z tym wszystkim" była kolejnym szokiem... ...przedostatnim.
Gwiazdka zniknął. Rozpłynął się, porzegnał jakoś tak dziwnie po spacerze i wyczułem że więcej go nie zobaczę. Skasował też profil... Co jakiś czas przez nastęny rok gdy miałem profil na fellow wpisywałem kryteria, na podstawie których go znajdę ale nigdy nie wpadłem na nowy. Nie odpowiadał na kom.
W dniu gdy zrozumiałem, że nigdy go już nie spotkam poszedłem na Mszę, przez całą płakałem a ludzie się patrzyli, myśleli pewno, że rozegrała się u mnie jakaś nieprawdopodobna tragedia...
Jeszcze tego samego dnia poznam kogoś nie tylko jeszcze bardziej serdecznego i ciekawego od Gwiazdki ale jednego z najwazniejszych i najbliższych dla mnie Ludków w całej ogólności...
Koniec odcinka 2
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz