1

niedziela, 12 grudnia 2010

Pora na potwora

Takiego potwora, którego każdy nosi w sobie. Spore opóźnienie ale nie mogłem wcześniej się nim zająć. Praca i masa drobnych obowiązków, program "odnowy biologicznej" jak P. mówi na różne wizyty i zabiegi w ramach remontu zewnętrzności Bombika (opisywanej na tym blogu w cyklu "Misja na Marsa"). No i ludzie. Tylko inni, a zwłaszcza inni, którzy są w stanie dostrzec drugiego człowieka mogą Ci powiedzieć kim naprawdę jesteś, zauważyć pewne zachowania, mechanizmy. Z drugiej strony wiele razy słyszałem, że prawdziwe zajrzenie wgłąb siebie, spojrzenie w oczy temu "potworowi" może się odbyć tylko w samotności. Adwent to dobra okazja. To nie jest kwestia samodoskonalenia, nie chodzi też o użalanie się. Dobrze po prostu poznać stwora i dobrze zapamiętać. Na okazje gdy wydaje się, że wszyscy wokół są źli a Ty biedny, nie masz sobie nic do zarzucenia a wszystkie złe rzeczy, które Cię spotykają dzieją się bez Twojej winy. Każdy ma swoją urodę.Pamiętam jakie wrażenie zrobiło na mnie kiedyś to zdanie. No powiedzmy, że brzmi jak oczywistość ale... Każdy ma swoją urodę znaczy też potworka takiego czy innego. Może być najprzeróżniejszy i na pewno jest. Jedynym, którym można się naprawdę zająć jest własny.
Adwent zacznie się u Bombika jutro.. trochę późno. Wcześniej wypełniałem ostatnie "zobowiązania towarzyskie" a taka atmosfera ciągłych spotkań u mnie w pokoju nie sprzyja refleksji. Jednym z głównych założeń remontu pokoju była jego funkcja reprezentacyjna, przystosowanie do przyjmowania większej liczby gości. W tej roli Pałac (jak mówi moja mama) sprawdza się znakomicie i już zapomniałem jak wyglądają drzwi od pubu czy godzinny powrót autobusem po "piwku". Niczym Hiacynta Bukiet kocham przyjmować gości i gdyby nie obowiązki mógłbym tylko tym się zajmować. Zawsze ciekaw jestem interakcji różnych osób, które wcześniej się nie znały a gdy widzę, że nie tylko łapią dobry kontakt ale umawiają się ze sobą (bez oczywiście pomijania mnie ;) ) na kolejne spotkanie w innym miejscu wiem, że warto było zagniatać ciasto do pizzy czy lecieć na drugi koniec osiedla po nieodtłuszczone mleko w proszku do bloku czekoladowego (nie wiem czy ktoś próbował ale bardzo trudno kupić w Warszawie nieodtłuszczone mleko w proszku a tylko takie nadaje się do bloku).
Wczoraj na dzień cały przyszła moja chrzestna. Pamiętam jak już w dzieciństwie zabierała mnie do najrózniejszych miejsc pokazać trochę inny świat. Do pierwszego w Warszawie Centrum Handlowego, do pizzerii, sprawiła mi też kiedyś szalenie drogie spodnie dzwony (bootcut) marki Levis. Taki krój wtedy dopiero wchodził a właściwie wracał po latach przerwy (to był 1997 rok) i jeszcze długo nikt takich nie miał. Potem jakoś kontakt się urwał. A teraz? Teraz to ja mogę coś oddać a jeśli nie będę w stanie mogę zaprosić, rozmawiać. To niewiele ale wzruszyłem się gdy opowiedziała jak ważne jest moje zdjęcie sprzed 20 lat z moją odręczną dedykacją. No i ten przypadek. Zawsze dobieram jakąś muzykę jako tło a gdy pomysły się skończyły tak ot puściłem płytę "Select" Kim Wilde i musiałem wyjść z pokoju na kilkanaście minut. Gdy tylko wracam:
Chrzestna: Co to było???
Ja: Co było?
Ch: Ta muzyka. Coś cudownego i chyba ją znam.
Ja: :)... zupełnie naturalnie mogłem podzielić się swoją pasją.
Dziś kolejni goście ;) Osoby z różnych światów Bombika, które nigdy się nie spotkały. M. zaskoczył mnie już na starcie i na powitanie wręczył wór łakoci i alkoholu, dodał, że od Mikołaja. Jak to ma się do diety czy postu...? Trzeba jakoś sobie z tym poradzić ;). Bardzo szybko okazało się, że poznanie M. z moją przyjaciółką U. było strzałem w dziesiątkę. Po miesiącach przerwy i ja mogłem popatrzyć na M. z dystansem, z jakim patrzy się na nowopoznanych ludków i muszę przyznać, że po prostu szczerzę lubię tego chłopaka.



Dziś jak Bukietowa po raz kolejny po wyjściu gości mogłem cieszyć się, że " moja kolacja przy świecach okazała się absolutnym sukcesem".
Dojem tylko wszystko bo jedzenie a zwłaszcza łakocie nie może się marnować i pora na potwora, na pustkę i samotność by zrobić miejsce dla KOGOŚ.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz